Stoimy na straży przestrzegania praw pracowniczych - Irena Gajdzik, Związek Nauczycielstwa Polskiego
Dodano:
Czas czytania: 12 min.

Stoimy na straży przestrzegania praw pracowniczych – Irena Gajdzik, Związek Nauczycielstwa Polskiego

O stanie rudzkiej oświaty i celach Związku Nauczycielstwa Polskiego rozmawiamy z Ireną Gajdzik, prezes rudzkiego oddziału ZNP.

 

Proszę opowiedzieć, czym zajmuje się Związek Nauczycielstwa Polskiego, od kiedy istnieje i kto do niego należy?

Związek Nauczycielstwa Polskiego jest najstarszym związkiem w naszym kraju. W tym roku ma już 110 lat. Nasz oddział w zeszłym roku obchodził jubileusz 55-lecia istnienia. W roku, w którym powstała Ruda Śląska, powstał także oddział związku. Oddział zrzesza wszystkich pracowników oświaty, zarówno nauczycieli jak i pracowników obsługi i administracji. W naszym oddziale działają prężnie dwie sekcje. Jest to sekcja administracji i obsługi oraz sekcja emerytów i rencistów. Oddział w Rudzie Śląskiej zrzeszaponad 1100 członków. Stoimy na straży przestrzegania praw pracowniczych. Chodzi nam o to, aby zarówno organ prowadzący, czyli nasze miasto, jak i dyrektorzy będący pracodawcami przestrzegali prawa. Wobec pracowników administracji i obsługi musi być stosowany Kodeks Pracy, zaś nauczyciele mają być oceniani na podstawie Karty Nauczyciela. Oprócz działań broniących praw pracowników, zapobiegania zwolnieniom pracowników wspieramy także naszych członków materialnie poprzez zapomogi, zasiłki statutowe i inne świadczenia socjalne. Integrujemy nasze środowisko, organizujemy imprezy, wychodzimy z wieloma inicjatywami.

Dzięki sekcji emerytów i rencistów byli nauczyciele i pracownicy oświaty mogą się spotkać, porozmawiać, uzyskać pomoc i wsparcie. Te działania są ważne szczególnie dla osób, które są już starsze i samotne. Sekcja administracji i obsługi dba i walczy o podniesienie statusu zawodowego i materialnego pracowników.

 

Czy każdy nauczyciel i pracownik szkoły należy do ZNP?

Jest to dobra wola pracownika. W każdej placówce mamy swojego przedstawiciela, tzw. prezesa ogniska, który jest łącznikiem między zarządem oddziału a poszczególnymi członkami związku. Każdy pracownik oświaty otrzymuje informację o istnieniu związku. Jeżeli wyraża chęć, może wypełnić deklarację i zostać naszym członkiem. Na poczet związku jest miesięcznie potrącana składka – to jeden procent płacy zasadniczej. Z tej puli pieniędzy związek wypłaca później członkom wspomniane zapomogi, świadczenia, dofinansowania do wyjazdów, a także opłaca pomoc prawną. Statystyki wskazują na to, że pomoc prawna staje się coraz bardziej tej grupie potrzebna. Miesięcznie korzysta z niej nawet kilkanaście osób.

 

Związek współpracuje z biurem prawniczym w kwestii pomocy swoim członkom?

Jeżeli możemy na miejscu udzielić pracownikom porady, robimy to. Zdarza się jednak, że sprawa wymaga konsultacji z prawnikiem. Współpracujemy z czterema prawnikami zatrudnionymi w Zarządzie Okręgu ZNP w Katowicach, którzy pomagają naszym pracownikom w ramach środków finansowych związku. Mecenasi reprezentują ich nawet w sądzie i w komisjach dyscyplinarnych. Sprawy te dotyczą zazwyczaj spraw pracowniczych. Zdarzają się też sprawy cywilne, choć jest ich zdecydowanie mniej. Także o porady w tych kwestiach mogą poprosić nasi członkowie.

 

W marcu rozpoczęła się akcja protestacyjna Związku Nauczycielstwa Polskiego. Proszę przybliżyć ten temat.

Zgodnie z uchwałą Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego 17 marca rozpoczęła się ogólnopolska akcja protestacyjna. Wynikło to z jednej sprawy, mianowicie minister Joanna Kluzik-Rostkowska umówiła się z zarządem związku na rozmowy, które miały się rozpocząć 2 marca i dotyczyć podniesienia zamrożonych od 2012 roku płac nauczycieli. Spotkanie robocze miało nastąpić 9 marca. Niestety minister Kluzik-Rostkowska nie pojawiła się na tym spotkaniu i tym samym zerwała jednostronnie rozmowy. Zarząd zdecydował, że jeśli minister nie chce rozmawiać i nie prowadzi dialogu, musimy podjąć kolejne działania. Następnym krokiem z naszej strony jest manifestacja w Warszawie dnia 18 kwietnia.

Nie tylko płace są tematem tych nieporozumień na linii rząd-oświata, choć to bardzo ważna kwestia. Trwa też ciągły spór o kartę nauczyciela, likwidację placówek oświatowych, stwarzanie odczucia, że placówki oświatowe są kulą u nogi dla zarządów gmin.

Liczymy, że z Rudy Śląskiej wyjadą na manifestację przynajmniej 2 autobusy pracowników oświaty. Nie tylko członkowie związku, ale wszystkie osoby, którym los oświaty nie jest obojętny, może w tym wydarzeniu wziąć udział. Chcemy w ten dzień być razem i wspólnie walczyć o nasze prawa. Manifestacja to pierwszy krok. Zobaczymy, co będzie dalej.

 

Jakie najlepsze zakończenie widzi Pani dla tej sytuacji?

Sprawa zakończyła by się najlepiej, gdyby pani minister Rostkowska usiadła z nami do konkretnych rozmów. Projekty zmian autorstwa Związku Nauczycielstwa Polskiego na biurku ministerstwa czekają już dobre kilka miesięcy. Jesteśmy gotowi na zmiany i świadomi, że wiele rzeczy musi się zmienić, także Karta Nauczyciela musi ulec modyfikacjom, ale stanowisko minister Kluzik-Rostkowskiej w tej sprawie jest takie: albo karta zostaje zlikwidowana lub prawie całkowicie zmieniona, albo rozmów nie będzie.

Są dwie rzeczy, których będziemy bronić – to pensum, zarobki i autonomia nauczycieli. Cała reszta może być poddana negocjacjom, nikt jednak nie chce z nami rozmawiać.

 

Spadła dziś mocno ranga nauczyciela. Da się to odczuć w wielu sytuacjach mających miejsce w szkołach. Jak ZNP stara się to zmienić?

Nasz oddział w mieście to punkt, do którego każdy pracownik oświaty może przyjść i uzyskać pomoc, porozmawiać o problemach, które mają miejsce w dane placówce. A dzieją się przeróżne rzeczy. Ciężar wychowania ucznia spadł dziś na nauczyciela. Z drugiej strony został on pozbawiony jakichkolwiek instrumentów, które mu to umożliwiają. To wywołuje dużą burzę wokół tematu praw ucznia i nauczyciela. Przepisy są sprzeczne. Dziś rodzice w wielu wypadkach trud wychowania dziecka chcą przekazać nauczycielowi, rosną wymagania wobec niego, a jego rola ulega zmniejszeniu. Kiedyś za nauczycielem murem stali rodzice i społeczeństwo. Dziś został on sam na polu walki. Społeczeństwo nie ma do nas szacunku. Media także działają na niekorzyść grona nauczycielskiego. Pojedyncze negatywne zdarzenia mające miejsce w poszczególnych szkołach przypisywane są całej społeczności nauczycieli. Pisze się też o niebotycznie wysokich zarobkach nauczycieli. Powiedzmy otwarcie, że pensja nauczyciela wynosi średnio około 3600zł brutto. W skład średniej wchodzą i zarobki nauczyciela stażysty jak i kadry  zarządzającej. Wszystkie te działania mają na celu skłócenie środowiska nauczycielskiego ze społeczeństwem. A my mamy być właśnie dla niego. Dlatego nie boimy się mówić o swoich działaniach otwarcie, aby ludzie zobaczyli, jak jest naprawdę i nie wyrabiali sobie o nas negatywnego zdania. To, co powinno kojarzyć się ze słowem nauczyciel, to szacunek i misja. Dziś niestety tak nie jest.

Szkolnictwo i edukacja to inwestycja na długie lata. Mówi się dziś, że do oświaty się „dokłada”. To bardzo złe podejście. To nie produkcja, nie widać efektów od razu, ale działania nauczyciela procentują po czasie. W oświatę się inwestuje.

 

Czy oddział związku ma wpływ na wygląd oświaty w danym mieście?

Oczywiście. Jeżeli chodzi o uchwały rady miasta, zarządzenia są one opiniowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Żaden regulamin czy uchwała dotycząca oświaty  nie może wejść w życie bez naszej zgody czy opinii. Zarząd związku w danym mieście ma realny wpływ na płace pracowników administracji i obsługi szkół. Co do płac nauczycieli jest już inaczej.Tutaj możemy ingerować tylko w wysokość pewnej składowej tej pensji takiej jak dodatek funkcyjny, motywacyjny czy dodatek za wychowawstwo. Rozmowy o pieniądzach, jak można się domyślać, nie są łatwe.  Związek ma też swoje zdanie jeżeli chodzi o liczebność klas w szkołach. Z racji tego, że jesteśmy najliczniejszym związkiem w mieście, nasze zdanie jest, myślę, znaczące.

 

Pojawiają się opinie, że Związek Nauczycielstwa Polskiego to instytucja przestarzała, mało dynamiczna. Jak Pani się do tego odniesie?

Jestem prezesem związku od czerwca 2014 roku. Mam nadzieję, że nawet jeśli takie opinie się pojawiały, to obecnie uległy poprawie. Po czym najłatwiej rozpoznać, że coś się zmieniło i idzie ku lepszemu? Po ilości osób zapisujących się do związku. Od września 2014 roku przyjęliśmy już ponad 60 członków. Jest to dla całego związku ogromny sukces. Daje nam to poczucie, że społeczeństwo widzi zmiany zachodzące w naszych strukturach. Wszystko wokół nas ulega ciągłym zmianom. My też musimy się zmieniać, dopasowując się do rzeczywistości. Stawiamy na młodość. Chcemy przyciągnąć do siebie nowe osoby, które inaczej patrzą na swoją pracę i działalność związku.

 

Jak ocenia Pani relacje Związku Nauczycielstwa Polskiego w Rudzie Śląskiej z organem miejskim?

Współpracę pomiędzy nami a organem prowadzącym reguluje ustawa. Wszystko, co jest w niej zawarte, jest realizowane zgodnie z nią. Mamy dobre stosunki z miastem. Chciałabym, żeby ta współpraca przebiegała na jeszcze szerszą skalę, wykraczając poza ustawę. Mam nadzieję, że pani prezydent będzie chciała rozwinąć nasze relacje trochę ponad normy określone w aktach prawnych. Prezydent Grażyna Dziedzic często podkreśla, że wywodzi się z naszego środowiska, tego nauczycielskiego. Myślę, że to pozwoli nam na jeszcze lepsze kontakty i prężne działania. Mamy wspólny cel – poprawę rudzkiej oświaty i warunków pracy pracowników.

 

Czego życzyć rudzkiemu oddziałowi Związku Nauczycielstwa Polskiego?

Chciałabym, żeby rozmowy z prezydent miasta odbywały się często i byśmy wspólnie wypracowały taki system, który pozwoliłby na jeszcze głębsze analizowanie naszych środowiskowych problemów. Żeby kwestia płac pracowników administracji i obsługi została pomyślnie rozwiązana. Musze z tego miejsca podziękować za zapraszanie mnie na Komisje Oświaty w mieście. Dzięki nim mogę te problemy prezentować i być na bieżąco ze stanem naszego rudzkiego szkolnictwa. Marzę o poczuciu spokoju i bezpieczeństwa dla naszych pracowników. Chciałabym także, żeby szkolnictwo w mieście było na bardzo wysokim poziomie, by absolwenci uzyskiwali bogatą wiedzę i chcieli w naszym mieście zostać i realizować tu swoje cele.

 

Jak ocenia Pani stan rudzkiej oświaty?

Po tym jak widzę pracę naszych nauczycieli i pracowników niepedagogicznych i widzę, jak pięknieją nasze budynki, jak prężnie realizowane są różne inicjatywy, jestem pewna, że nasze szkolnictwo jest na wysokim poziomie. Należałoby je jeszcze bardziej wypromować na arenie międzymiastowej, ponieważ ich duży potencjał nie jest w pełni wykorzystywany. Przyciągamy zbyt mało uczniów z ościennych miast.

 

Życzę związkowi rozwiązania wszystkich problemów i dalszego rozwoju.

Dziękuję bardzo, a korzystając z okazji życzę wszystkim wesołych świąt wielkanocnych.

 

Dziękuję w imieniu redakcji i czytelników.

Autor / Źródło
Barbara Pilocik / Barbara Pilocik

Komentarze (33) DODAJ

molla
Nauczyciel dyplomowany mający wychowawstwo i 18 godzin etatowych plus 2 godziny karciane darmowe zarabia około 2800 zł na rękę.
molla napisał/a:
nie dla wiecznych pretensji be
Skoro tak źle nauczycielom, to proszę poszukać innej pracy na wolnym rynku. Ale tego nikt z was nie zrobi, bo się boicie.
nie dla wiecznych pretensji be napisał/a:
pan kleks
Według mnie nauczyciele zarabiają rzeczywiście za mało. Dzieci sprawiają bardzo dużo problemów, nie to co kiedyś. Tym osobom, które tak krytycznie wypowiadają się na temat nauczycieli proponuję 2-3 godziny zajęć, powiedzmy z dowolną klasą na poziomie gimnazjum, wtedy może pojawi się cień bladego pojęcia o tym zawodzie w czasach dzisiejszych.

Jeżeli oświata jest takim wielkim problemem, to może zlikwidować wszystkie szkoły i niech rodzice sami uczą swoje wspaniałe pociechy. Niech przygotowują je do sprawdzianów i egzaminów, niech zapewnią dostęp do dóbr kultury ( choć dla większości to z pewnością nie potrzebne ), niech zadbają o wychowanie fizyczne i o mnóstwo innych rzeczy, które obecnie robi za nich szkoła.
A nauczyciele? Z pewnością znajdą zajęcie, będą w dalszym ciągu uczyć, ale tylko tych, którzy na to zasługują.

To oczywiście utopia, ale może warto się zastanowić jak poradziliby sobie rodzice z bezstresowym nauczaniem swoich dzieci.
pan kleks napisał/a:
axel
Jedziecie na nauczycieli bo sami w szkole byliście słabi i leniwi. Z drugiej strony czasy że każdemu się "należy" minęły.
axel napisał/a:
anna
A ja znam nauczycielkę, która w szkole była leniwa :-). Ni dostała się na medycynę, nie dostała się na prawo, politechnika była nie dla niej bo przedmiotów ścisłych nie ogarniała. Skończyła pedagogikę i jest nauczycielem dyplomowanym. Języków nie zna, ale nazbierała jakichś papierków, egzaminy jakieś śmieszne w gminie zdała, i dawaj obrosła w piórka. Pieniędzy za swój wkład intelektualny, wybitny, w kształcenie dzieci w podstawowej szkole żąda ciągle wyższych bo jak nie to zastrajkuje. A ja na to liczę, że obrazi się na szkołę i gminę i się weźmie i zwolni, bo aż się boję co też może tym dzieciom przekazać...
anna napisał/a:
matka
Sprawdziłam 3600zl to netto ok 2500zł to jest czysta kpina to może ma ten co przyszedł po studiach a mianowany dyplomowany ma ok 5000zł brutto. A jak uczy w dwóch szkołach na pełny etat czyli 4-5 godzin dziennie a są tacy nauczyciele i potem są potwornie zmęczeni. To woła o pomstę do nieba.pozdrawiam.
matka napisał/a:
belfer
Zarabiam w szkole 3500 netto, jako dyplomowany, czyli zdecydowanie zawyżam średnią. Prowadzę 28 godzin lekcyjnych zajęć w tygodniu, organizuję skutecznie dodatkowe imprezy - nie, żebym był narcyzem, ale chyba mnie chwalą rodzice i dzieci. Dolicz przerwy tzn.dyżury - jeśli idę do WC, towyłącznie na swoją odpowiedzialność - lepiej, żeby w tym czasie Zuza Jasiowi nie wybiła oka długopisem albo Zenek nie stracił zębów - a są takie dzieci.
Z zegarkiem na ręku w pracy jestem w każdy dzień tygodnia od od 7.40 do 15.20.(-6h zegarowych, co wynika z mojego planu) bez praktycznie żadnych przerw - poświęcam je na pracę np. na rozwiązywanie problemów p.t."A on mnie nazwał tak, czy siak...".
Można więc przyjąć po odjęciu tych 6h zegarowych, kiedy mam później lekcje, bądź wcześniej kończę, że pracuję bez żadnych przerw 7h40*5-6h=32h20 - policzyłem zegarowo, nie lekcyjnie.
Czyli nie, jak się powszechnie uważa 18h lekcyjnych.
Co najmniej 1h dziennie spędzam w domu przy komputerze intensywnie pracując na rzecz uczniów i szkoły, często więcej.
Daje to razem prawie 38h zegarowych pracy.
Pokaż mi choć jednego nauczyciela, który ma po etacie w 2 różnych szkołach - to co piszesz świadczy o Twoim braku wiedzy.
Nauczyciele, żeby mieć etat jeżdżą od szkoły do szkoły.
Faktem jest, że mam sporo wolnego - lipiec, sierpień, ferie, BN, W. Aczkolwiek gdyby dokładnie policzyć, to wcale nie jest tego aż tak ponad to, co ma każdy pracownik. Nie zauważysz pewnie przez swe klapki na oczach, że ja nie mogę mieć wolnego w czerwcu.
Zdecydowanie nie pozdrawiam, przynajmniej Ciebie.
belfer napisał/a:
to ja :)
znam nauczycieli którzy mają 1.5 etatu w 2 szkołach (blisko siebie) totalnie mając w[...]ie cokolwiek poza lekcjami prowadzonymi, a i na nich nie bardzo się przykładają. Ale to nic, to sucha dyskusja, natomiast argument że nauczyciel nie może mieć wolnego w czerwcu i ma tyle samo wolnego co każdy pracownik jest żenujący. Każdy pracownik ma prawo do 26 dni odpoczynku, co ciągiem z weekendami nie da nawet 1.5 miesiąca. Więc nauczyciele mają sporo ponad to co ma "każdy pracownik"
to ja :) napisał/a:
obserwator
Gacie opadają... Licząc dokładnie: normalny człowiek ma od 20 do 26 dni urlopu. Pokrzywdzony przez los i źle opłacany belfer ma ile? Nie aż tak ponad to co ma każdy pracownik? Wakacje powiedzmy 40 (praktycznie więcej, bo koniec roku szkolnego coraz bardziej zbliża się do początku czerwca) + ferie 10 + Wielkanoc 5 (powiedzmy, bo trzeba tyłek posadzić codziennie na 2 godzinki w kościółku na rekolekcjach), Boże Narodzenie powiedzmy też 5. 60 dni jak w mordę strzelił. Napiszę jak poprzednik: naucz się liczyć. I wspomnij coś o trzynastkach, nagrodach, bezzwrotnym zasiłku na zagospodarowanie i nieoprocentowanej pożyczce z ZKZP (czy jak to się tam u Was belfry nazywa). :) Aha, i nie zapomnij o płatnym rocznym urlopie na podratowanie zdrówka nadwątlonego niesieniem ciężkiego kaganka oświaty.
obserwator napisał/a:
belfer
Opadają... 20 do 26 dni urlopu wybrane w odpowiedni sposób daje realnie więcej. Jeśli o tym nie wiesz, nie skończyłeś więcej niż 3 klasy podstawówki.
Zresztą dowodem na to jest fakt, że nie potrafisz czytać:"Faktem jest, że mam sporo wolnego".
Wspominam o trzynastce - jestwliczona do mojego PIT11 i rzeczywiścia nie jest podzielona na 12. Miesięcznie zarabiam netto (niżej antybelfer zarzuca, że nie potrafię liczyć) z ostatniego paska 3670 z groszami. Są miesiące znacznie biedniejsze. Trzynastki dostałem 3600.
Jakie nagrody? 500zł w ciągu 15 lat pracy? Do ZKZP nie należę, zresztą to akurat jest chyba utrzymywane przez członków tejże, a nie z Twojej kasy.
Nie znam żadnego nauczyciela w Rudzie, który skorzystał z zasiłku na zagospodarowanie. Widzę, że masz blade pojęcie o realiach...
Gdybym poszedł na urlop zdrowotny, to nie wiem, czy miałbym do czego wrócić :) Swoją drogą po tygodniu pewnie chciałbyś taki urlop brać - dzisiejsza szkoła, to nie ta sama, do której chodziliśmy. Belfrowie pracują w stresie, hałasie, nierzadko są mobbowani.
Poza tym zawsze powtarzam: nikt nie bronił uczyć mi się na lekarza.
Wówczas zarabiałbym nie 3500, a co najmniej 13500.
belfer napisał/a:
obserwator
Frazesy, półprawdy i... kłamstwa? :) Nie znasz nikogo kto z zasiłku skorzystał? Uświadomię: prawie wszyscy skorzystali. :) Sporo korzysta z urlopu. Nie potrafisz liczyć, co pokazałeś próbując udowodnić że 20 dni wolnego jest lepsze niż 60 dni. :) Zgadza się, dzisiejsza młodzież nie taka jak kiedyś. Ale i nauczyciele nie tacy, czego jesteś dowodem. Szkoła też nie taka jak kiedyś. Są białe tablice i pisaki. Gdybyś używał kredy do swojego żałosnego miauczenia dodałbyś pracę w "stresie, hałasie i pyle". No żesz prawie jak górnik. PRAWIE... Tyle że górnicy stawiają się dopiero wtedy kiedy ktoś im chce coś odebrać. A wy, szanowne belfry - od zawsze płaczecie że macie mało, a faktycznie jesteście jedną z lepiej zarabiających grup społecznych. I nie łudź się, że mogłeś zostać lekarzem. Lekarz musi faktycznie coś umieć. Belframi natomiast zostają osoby, które tylko potrafią gadać.
obserwator napisał/a:
belfer
Frazesy, półprawdy i... kłamstwa? Stawiając pytajnik na końcu sugerujesz, że ja pytałem o sugerowałem jakieś frazesy, półprawdy i...kłamstwa. Najwyraźniej masz kłopot z interpunkcją. Widać, to zresztą w kolejnym zdaniu.
To już nawet nie półprawda, ale Twój półanalfabetyzm. Całość wypowiedzi zaś, to ćwierćinteligencja :)
Są białe tablice i pisaki. W swych wywodach n.t. zarobków nauczycieli zapomniałeś wspomnieć, że muszą takie mazaki, często inny sprzęt (np.komputer), papier, podręczniki (nie, nie dostajemy ich za darmo) kupić z tej megapensji. Nie płaczę, że mam mało, nie zazdroszczę lekarzom, ani Tobie. Po prostu uważam, że nauczyciele za pracę jaką wykonują, winni zarabiać więcej - a w przeciwieństwie do Ciebie wiem coś na ten temat. Nie wspomniałem nigdzie, że lekarz, który zarabia 13500 (oczywiście to przykład) zarabia za dużo, że górnik, pani z Biedry za dużo.
Jest takie powiedzenie: Nie kłóć się z idiotą, bo ktoś z boku może nie dostrzec między wami różnicy. Pozwolisz, że z tego powodu, złożę Ci życzenia - zdrowych, pogodnych świąt i przyznam rację. Nauczyciele zarabiają za dużo. Powinni zarabiać 1800 brutto.
belfer napisał/a:
obserwator
Ani matematyk, ani polonista. Strzelam: historyk jesteś. W dodatku z potężnym bólem[...]y, którego próbujesz się wyprzeć. :)
obserwator napisał/a:
belfer
Psycholog, psychiatra amator, który bada takie przypadki jak Twoje. Poza tym dwa ścisłe fakultety - oba na pierwszy na wydziale, o którym możesz raczej ze względu na swój poziom intelektualny pomarzyć. Zgodzę się z Anną - jest w oświacie wiele niekompetentnych, głupich nauczycieli, nauczycielek. Jak w każdej branży - w Twojej jesteś Ty. Kończy mi się jutro część mojego wydłużonego urlopu, którego mam co najmniej 2 razy więcej niż Ty. Dostanę jak co miesiąc za dużą pensję i już się cieszę na manifestację 18 IV.
Ja robię swoje w szkole, Ty swoje w swoim zakładzie pracy - ważne byśmy się do tej pracy przykładali. Dziękuję Ci serdecznie za możliwość polemiki i pozdrawiam. Strzelaj dalej - może jestem nadętą nauczycielką, może księdzem katechetą, a może dyrektorem szkoły. Może bezradnym radnym?
belfer napisał/a:
obserwator
Skromność i szacunek dla innych cię zdradził - trafiony zatopiony. :)
obserwator napisał/a:
matka
Chciałabym żeby nauczyciele mówili prawdę o swoich zarobkach zwłaszcza ze pracują po 4-5 godzin dziennie dodatkowo mają placone za zastępstwa wychowawstwo wiec niech już nie narzekają.Ja sprzątam w szkole jestem po tech admin i nie mogę znaleść innej pracy a netto mam 1304zł i dla nas nie ma żadnej podwyżki.
matka napisał/a:
az
Ja musiałem studiować, kończyć kursy, studia podyplomowe, dokształcam się za własne pieniądze. Każdy musi dokonać wyboru: nauka lub obijanie się i narzekanie..
az napisał/a:
belfer
Nie wiem, w jakiej szkole sprzątasz, ale abym miał zapłacone za zastępstwo, to:
1. musi ono się odbyć w dodatkowym czasie mojej pracy, co jest zresztą naturalne.
2. musi (swoją drogą organ trochę nagina prawo) być zgodne z moim wykształceniem - czyli np. geograf nie ma zapłacone za zajęcia z polskiego, bo niby to tylko zajęcia op.- wych. rozliczane z tzw.42KN
W efekcie tracą na tym dzieci - nie odbywają się zajęcia w ramach 42KN. Prawo zaś mówi wyraźnie, co jest zastępstwem doraźnym.
belfer napisał/a:
nauczyciel
Jestem nauczycielem mianowanym.Zdradzam moje zarobki dla Twojej ciekawosci. Zarabiam netto 2100 zl. Za wychowawstwo mam 50 zl brutto miesiecznie. To juz wliczone w podana kwote wynagrodzenia. Skonczylam 3 kierunki studiow i ucze sie dalej.Po swoich lekcjach, czyli 5 godz dziennie,wieczorami poswiecam nawet 3 godz na przygotowanie sie na nastepny dzien zajec. Mam klase 1 w SP.Ciekawosc zaspokojona?Naprawde nie ma czego zazdroscic.
nauczyciel napisał/a:
darek
Masz I klasę i codziennie wieczorem poświęcasz 3 godziny przygotowując się do lekcji ?!? To co ty, czytać się uczysz? Bzdury opowiadasz, sama nie wierzysz w to co tu ludziom zapodajesz.
darek napisał/a:
anna maria
widać znasz się na tym, jak kot na kwaśnym mleku- ale brawo! jesteś prawdziwym Polakiem- znasz się na hydraulice, elektryce, medycynie, edukacji, pieczesz wyśmienite ciasta, jesteś fachowcem od polityki i psychologii...szkoda mi Cię, bo ten trend już wymiera w Europie...
anna maria napisał/a:
dieter
podaj przychów brutto z PIT-11, a nie zmyślaj, za pełny etat w szkole nauczyciel dyplomowany zarabia rocznie około 70.000,00 brutto a to nijak nie daje netto 2100,00
dieter napisał/a:
belfer
Naucz się czytać - nauczyciel napisał wyraźnie jaki stopień awansu osiągnął. Jest mianowanym.
Naucz się pisać - nie przychów, a przychód. Na myśli masz pewnie dochód, o ile w ogóle potrafisz to odróżnić. I tenże u mnie (a jak pisałem wyżej, jestem dyplomowanym zawyżającym średnią), wynosi ok.70 klocków. To daje na rękę 3500 - wyżej pisałem ile pracuję.
Dyplomowany nauczyciel, z tzw. gołym etatem zarabia 2600 (z dodatkami, o których tyle się trąbi). Wcale nie pracuje 18h dydaktycznych w tygodniu.
belfer napisał/a:
antybelfer
Przychód a dochód to dwie różne sprawy - i wygląda na to że ty tego nie potrafisz odróżnić. 70.000,00 zł daje średnią ponad 5.800,00 a to raczej ponad 4000 netto a nie 3500. Odsyłam do szkoły podstawowej, nauczycielu dyplomowany, do podstaw matematyki . Jak od przychodu brutto odejmiesz zaliczkę na podatek i składki ZUS a następnie podzielisz przez 12 to wyjdziesz na swoje średnie netto miesięczne. Pomyśl zanim napiszesz.
antybelfer napisał/a:
belfer
No właśnie na to Dieterowi zwróciłem uwagę - to 2 różne sprawy. Pisał przychów, cokolwiek to jest - chyba przyrost chowu świń :) lub innego zwierza gospodarskiego.
Miał zapewne na myśli dochód.
Przeczytaj uważnie mój 1 komentarz i odpowiedz sobie na pytanie: gdzie w nim twierdzę, że zarabiam 3500 średnio miesięcznie?
Napisałem, że zarabiam 3500 miesięcznie - bez słowa średnio.
Nieco wyżej dopisałem coś n.t. dodatków, nie będę pisał drugi raz, bo widzę, że masz kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem - udaj się może na badania do PPP. Mokrych jajek :)
belfer napisał/a:
antybelfer
Mój komentarz nie odnosił się do Dietera ale do belfra, ale belfer jak to belfer, nie zrozumiał ;-).
antybelfer napisał/a:
tina
Ja proponuję dla nauczycieli STRAJK WŁOSKI. I monitoring na szkolnych korytarzach - mnóstwo spraw jest do omówienia z koleżankami podczas lekcji - a na przerwie człowiek zajęty dyżurem.
tina napisał/a:
babcia aniela
a tu przecież mowa o związku...każdy może się starać o etat w szkole, w końcu to praca dla "wybranych", czyli dla tych, co myślą , że wiedzą...A co do ZNP- może trochę inwencji?Bo- z całym szacunkiem dla emerytowanych nauczycieli- obecni będą musieli pracować do 67rż, więc ani na wyjazdy integracyjne, ani chyba na zapomogi nie zdążą się załapać...
babcia aniela napisał/a:
ella
Tylko w budżetówkach pozostały przywileje, strajki, protesty. Cała reszta pracująca " u prywaciarzy" ma dostosować się do praw rynku pracy. Nie stać nas utrzymywać rzeszy nauczycieli, gdy dzieci coraz mniej.
ella napisał/a:
amka
Ela
Nic nie stoi na przeszkodzie żebyś skończyła studia o odpowiednim kierunku i poszła pracować do budżetówki/do szkoły/ wtedy korzystasz z wszystkich przywilejów.
Ale lepiej zazdrościć tym co użerają się z twoimi dziećmi, żeby z ńich coś wyrosło i żeby im było lepiej niż ich rodzicom. Więcej szacunku!
amka napisał/a:
obserwator
Brak "pleców" może być ogromną przeszkodą.
obserwator napisał/a:
alex
A ty myślisz, że nauczycieli nie zwalniają? Jest mniej dzieci, zwalnia się nauczycieli lub ogranicza etaty.
alex napisał/a:
obserwator
Zwalniają, i zaraz potem przyjmują nowych: znajomych, rodzinę...
obserwator napisał/a:

Adres email nie będzie widoczny na liście komentarzy.

Błąd:

Wynik:
Opinia została pomyślnie dodana.
Po przeprowadzeniu weryfikacji, jej treść zostanie udostępniona publicznie.

Trwa wysyłanie komentarza ...

Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść.

* pola obowiązkowe