Rudaslaska.com.pl

Rozmawiam z Jerzym Paja, właścicielem firmy Autoklinika, działącej na terenie Rudy Śląskiej od 30 lat. Firma oferuje kompleksową obsługę w szerokim zakresie napraw blacharsko-lakierniczych, a jej właściciel jest laureatem wielu nagród, certyfikatów i wyróżnień, m.in. Lider Przedsiębiorczości 2002, Hanys 2005, Rzemieślnik Roku 2003, Srebrny Laur Umiejętności i Kompetencji 2003. 
 

 

To tylko praca czy pasja? 

Chcąc coś osiągnąć trzeba mieć odpowiednie podejście – z sercem. Zarówno do klientów, jak i do samochodu. Pieniądze możemy zarobić w różny sposób, ale ważne jest również zadowolenie z wykonywanej pracy. Ważną sprawą jest dobry kontakt z pracownikami, zatrudniam 20 osób – traktuję ich jak rodzinę, przecież spotykam się z nimi codziennie.  

Dzisiejsze czasy nie są łatwe, problemy i komplikacje się zdarzają, ale nie należy się poddawać. 

Samochody to Pana miłość? 

Od młodzieńczych lat już to wiedziałam i zawsze marzyłem i chciałem związać swoje życie z branżą motoryzacyjną. Trwa to od 40 lat. 

Rozwój jest wpisany w Pana pracę? 

Oczywiście. Często uczestniczę w spotkaniach, szkoleniach, sympozjach, kursach. Chcę słuchać ludzi lepszych w tym fachu ode mnie, bardziej doświadczonych. By ten rąbek tajemnicy ukraść. Technologia to jedno, ale rozmowa to drugie. A uśmiech klienta jest dla bardzo cennym wynagrodzeniem. 

Pan stworzył firmę rodzinną? 

Zgadza się, pracuje ze mną żona i córka. Niektórych spraw nie dostrzegamy, a pracując z rodziną zawsze można liczyć na uwagi, na spostrzeżenia. I wówczas pracuje się zdecydowanie łatwiej. 
Dla mnie osobiście dużym wyróżnieniem była publikacja na temat mojej firmy w książce "Moja historia, moja firma – portrety polskich przedsiębiorców rodzinnych" autorstwa Małgorzaty Zawadzkiej i Urszuli Hoffmann. W Polsce została wydana w nakładzie 2000 sztuk. 

Stawiam na integrację. Takie same zasady rządzą w rodzinie, jak i w pracy. Ja jestem dla nich, oni są dla mnie. Razem tworzymy firmę, która sprawnie i z zaufaniem obsługuje klientów. Wszędzie pojawiają się konflikty, ale nie pozwólmy, by one wybuchły. Spotkania są potrzebne, by porozmawiać, by rozwiązać drobne problemy. 

Dba Pan o reklamę własnej firmy? 

Oczywiście internet jest narzędziem, z którego należy korzystać bardzo umiejętnie. Może pomóc, ale może w znacznym stopniu zaszkodzić. Należy zawsze zwracać uwagę na publikowane treści. Nie można łamać zasad rynkowych. 

Czyli w dalszym ciągu rozwój...

Ci, którzy zapomnieli dokąd biegną, tracą rynek. O klientów trzeba dbać, ja to robię od 30 lat. 

Czytam prasę nie tylko polską, ale również zagraniczną. Bariera językowa nie stanowi obecnie problemu. Zamawiam nowoczesne narzędzia, po to by ułatwić pracę moim pracownikom, by skrócić ich czas pracy. To szacunek i dbałość o pracownika. 

Współpraca z ludźmi procentuje na przyszłość.

Najważniejsza zasada, którą stara się Pan kierować w życiu?

Czyń dobro, a ono na pewno do Ciebie wróci. Jeśli sam je okażesz, ono wróci. 

Nagrody, wyróżnienia...co one dla Pana znaczą? 

To przede wszystkim motywacja do dalszego działania. To także wyróżnienie, że ktoś dostrzegł moją pracę, że ją zauważył, że docenił. To jest dowartościowanie – słowo, dyplom, podziękowanie. 

Te nagrody nie są związane jedynie z Pana branżą? To również nagrody dla człowieka, dla Pana Jerzego Paja? 

To ogromna satysfakcja, kiedy mogę pomóc. Ktoś mnie o coś prosi i nie dostaje kosza. Zawsze mogę porozmawiać, podpowiedzieć, wytłumaczyć. Czasami nie są potrzebne pieniądze, ale rozmowa. Nie trzeba dawać człowiekowi ryby, ale wędkę...

Pan wspiera swymi działaniami nasze miasto i wpływa na jego lepszą markę, prawda? Czy otrzymał Pan takie podziękowania? 

Wyróżnienie ze strony miasta za swoje działanie jeszcze mnie nie spotkało. Otrzymałem jedynie dyplom z gratulacjami związany z faktem otrzymania innej nagrody.

A czy w Rudzie Śląskiej łatwo prowadzić swój biznes? 

Wszystko jest zależne od mojej pracy, więc w tym przypadku nie ma większej różnicy, jeśli chodzi o miejsce zamieszkania. Należy kierować się zasadą: umiesz liczyć, licz na siebie, no i oczywiście na własną rodzinę. 

Jakie plany na przyszłość? 

Jesteśmy w trakcie tworzenia projektu na pozyskanie środków unijnych. Jeśli się uda, będę mógł rozbudować warsztat o kolejne 500 m². Nie można się zamykać na nowe możliwości. 

A zapotrzebowanie takie jest? 

Oczywiście, jak najbardziej. Przecież samochodów przybywa. Niestety czasem mamy problemy z dostosowaniem naszej oferty do ceny, jaką wyliczył za daną usługę ubezpieczyciel. Ubezpieczenia nie pokrywa w pełni ceny – bazuje na częściach zamiennych, nie na częściach oryginalnych. A to dla klienta nie jest uczciwe. 

Co może Pan radzić młodym przedsiębiorcom, rozpoczynającym planowanie własnego biznesu jako doświadczony przedsiębiorca, który odniósł sukces? 

Próbować, nie załamywać się porażkami. Nie wolno się zrażać, bo na początku na pewno nie będzie łatwo. Ważna jest wytrwałość, cierpliwość, ciągłe dążenie do przodu małymi kroczkami i jedna najważniejsza dewiza – uczciwość.  

Oczywiście należy się dokształcać, szkolić, czytać prasę tematyczną, pytać o radę ludzi starszych ( zapytaj starszego – unikniesz złego) i czerpać naukę z ich doświadczeń. W ten sposób unikniemy pomyłek. Ktoś może podpowiedzieć jakich narzędzi nie kupować, a w co warto zainwestować. 

Nie należy bać się inwestować. To wielka satysfakcja, kiedy człowiek sam na coś zapracuje. 

Jednak założenie firmy wiąże się z ryzykiem? 

Na pewno, ale ja 30 lat ryzykuję i podążam do przodu. Ważna jest odwaga, hart ducha. Nie wolno się załamywać drobnymi sprawami. By dojść do laurów, trzeba swoje przecierpieć.

A czego Panu życzyć? 

Dużo zdrowia, dużo klientów, siły, bym mógł pomagać ludziom. 

Tego właśnie Panu życzę – zdrowia, wielu klientów i motywacji do dalszych działań. Dziękuję za rozmowę.